Tysiące kilometrów w nogach

Kolejny wpis i kolejne odwołanie do mojej przeszłości. Wybaczcie – chcę się dać poznać, a przy okazji – podzielić tym, co już przeżyłam.

 

Lubię się chwalić!
Myślę, że każda osoba, która ma swoją pasję to lubi o niej głośno mówi – opowiadać o sukcesach, dzielić się przeżyciami i doświadczeniami. Nie inaczej jest w moim przypadku. Można wręcz powiedzieć, że jestem małą chwalipiętą.

 

I choć, zdaje sobie sprawę, że to nie do końca pozytywna cecha, to w pewnym sensie napędzam się tym. Podobnie jak wielu sportowców trenuje dla kibiców, podobnie jest ze mną. Lubię te uczucie, gdy ludzie niedowierzają, że pokonałam już kilkadziesiąt tysięcy kilometrów.

 

Pierwsze poważny sukces? 9999 kilometrów w ciągu jednego roku.
Jazda na rowerze w moim przypadku to coś więcej, niż tylko pedałowanie i zwiedzanie. To także bicie własnych rekordów, realizowanie celów (także tych dotyczących kilometrowych). Moim pierwszym sukcesem było 9999 kilometrów w ciągu 365 dni.

 

Miało to miejsce w 2009 roku. Wówczas to, byłam już mocno zaangażowana w jazdę na rowerze. Pamiętam jak dziś – starałam się codziennie pokonywać minimum 30 kilometrów. Dzięki temu, 24 grudnia (tak, jeżdżę również w niedziele i święta) zamykałam swój rowerowy rok.

 

Miałam przy tym sporo innych wolnych dni. Wszak, wykręcałam różne wyniki (najwięcej 66 kilometrów). Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że dla zawodowca 10 000 kilometrów to nic wielkiego. Jednak dla mnie – hobbystki i entuzjastki – to wynik stanowiący powód do dumy.

 

Najdalsza podróż, czyli 125 kilometrów w ciągu jednego dnia.
Zawodowi kolarze w jednym etapie pokonują nawet do 300 kilometrów. Dla mnie wynik ten jest nieosiągalny – między innymi dlatego, że nie trudnie się tym zawodowo, nie trenuję dodatkowo i nie muszę trafiać z formą w konkretny dzień.

 

Nie mniej jednak, udało mi się kilkukrotnie przekroczyć barierę 100 kilometrów. Najwięcej, bo 125 kilometrów przejechałam w tym roku. Trasę pokonałam bez przystanków (!) w ciągu 5 godzin i 12 minut. Biorąc pod uwagę dosyć górzyste tereny mogę powiedzieć, że jestem naprawdę zadowolona z takowego wyniku.

 

Miejsca, które odwiedziłam w Polsce
Zdarza mi się wyruszać w podróż z namiotem i kilkoma innymi niezbędnymi przedmiotami. Dzięki temu mogę podróżować z dala od domu (te tereny mam objeżdżone wielokrotnie). Do największych miast w których byłam zaliczam: Gdańsk, Szczecin, Lublin, Warszawa, Poznań, Łódź, Katowice. Niemal cała Polska w moich nogach.

 

Nie dane mi jednak było podróżować po wschodniej Polsce. Czemu? Przerażająca jakość dróg sprawia, że nie czuje się tam zbyt bezpiecznie. Zawsze staram się wybierać takie trasy, które są dla mnie przede wszystkim bezpieczne. Jeśli mam do wyboru szybką, płaską drogę lub górzyste ścieżki rowerowe, to mimo poziomu trudności – stawiam na drugą opcję. To zwyczajna kalkulacja – im więcej jestem na drodze, tym większe prawdopodobieństwo, że źle się to dla mnie skończy.

 

Miejsca, które odwiedziłam w Europie
Byłam w wielu miejscach na świecie, ale rowerem udało mi się dojechać tylko do czterech Europejskich miast. Najdalej, udało się dojechać do Amsterdamu (w zeszłym roku). Wcześniej zwiedziłam na rowerze także Hamburg, Berlin (dwie osobne wyprawy) oraz Oslo (rowerem na promie).

 

To, co mogę powiedzieć o tych wyprawach… piękne trasy, świetne drogi rowerowe (większe bezpieczeństwo) i kultura jazdy. Wydaje mi się, że na zachodzie kierowcy zdecydowanie bardziej respektują prawo, że to rowerzysta ma pierwszeństwo. Oczywiście nie zawsze, bo i w tych krajach znajdzie się wielu, którzy na przejazdy rowerowe wjeżdżają z zawrotną prędkością.

 

Nie mniej jednak, w mojej ocenie – jazda po Europie jest znacznie ciekawsza. Choćby dlatego, że tereny te są dla mnie bardzo obce, muszę pytać o drogę, zaczepiać ludzi. Co więcej – Europejczycy są znacznie bardziej gościnni (w szczególności Norwegowie). W większości przypadków rozbicie namiotu na czyjejś posesji jest bezproblemowe. Wydaje mi się, że w Polsce mamy większe opory i strach przed nieznanym. Mi jako kobiecie zapewne i tak jest łatwiej, ale wielu moich znajomych stwierdza podobnie.